OGRODY
Każdy dom pięknieje w zieleni: te małe i niepozorne giną pod kaskadami liści, te duże i wyniosłe – zyskują przyjemne, miękko zielone tło. Domy eleganckie – stają się bardziej przyjazne, a nijakie – przestają być najważniejsze oddając pierwszeństwa drzewom. Tak czy inaczej – dom bez ogrodu byłby smutny i jakby „nieodziany”. Tworząc wizję ogrodu myślę nie tylko o rodzaju roślinności, ale także o jej kompozycji. Dobry projekt powinien integrować budynek z otoczeniem poprzez wielopoziomowe tarasy, schodki terenowe, skarpki, zieleń wlewającą się przez obszerne okna do salonu… Powinien przewidywać szerokie otwarcia i małe, przytulne, zielone wnętrza. Preferuję ogrody swobodne, z wijącymi się dróżkami, pełne przytulnych zakamarków. W takim ogrodzie roślinność może rosnąć nieskrępowanie, czasem tylko dyskretnie kiełznana zgodnie z upodobaniem mieszkańców. Tworząc zielone wnętrza nie można zapomnieć o na pozór bezładnie wkomponowanych głazach i przewalonych pniach, o szemrzącym strumyku i plamach kolorowo kwitnących kwiatów. Do tego – w pobliżu miejsc wypoczynku – zadbać trzeba o doznania dla zmysłów słuchu i powonienia:pachnące kwiaty i aromat ziół, śpiew ptaków i cykanie świerszczy w ciepły wieczór. W tym celu tworzymy ogrodowe zakątki z ławeczką, budujemy suche murki, stawiamy trejaże, po których pnie się winorośl, sadzimy rośliny osłaniające nas przed ciekawskimi spojrzeniami.Jeśli miejsce na to pozwala, a lubimy obcować nie tylko z florą, ale i z fauną – proponuję zostawić niewielki fragment terenu w ustronnym punkcie ogrodu w stanie całkiem dzikim – nie koszone trawy, trochę gałęzi, opadłych jesienią liści, kupka kompostu… Może zawita wtedy do nas jeż? Może przyfruną motyle i zamieszkają z nami jaszczurki? Obcując z naturą łatwiej zapomnieć o codziennych troskach i kłopotach. Dobrze zaplanowana zieleń ukoi nasze nerwy i pozwoli się zrelaksować po dniu pełnym napięć. Jak miło wyciągnąć się latem na miękkiej trawie i zatopić we własnych myślach… albo nie myśląc o niczym – spokojnie chłonąć nastrój wykreowany w naszym ogrodzie… A może zapatrzymy się w ogień rozpalony w kamiennym kręgu? Przyjemnie byłoby też poczytać książkę w zarośniętej glicynią altanie, słysząc z oddali śmiech dokazujących na trawie dzieci. Taki wymarzony ogród byłby dosyć obszerny… Dużo słońca, dużo cienia, dużo szumu i plusku. No i dużo ogromnych głazów. Gdzieś z boku rósłby wiąz górski o nisko zwieszonych gałęziach kryjących wygodne siedzisko z widokiem na wodę (woda oczywiście zasiedlona przez żaby głośno kumkające o zmroku). To wszystko osnute by było zapachem macierzanki i konwalii. A dom byłby jakby jednym z kwiatów w ogrodzie, tylko trochę większym niż inne… Bardziej przypominałby dziwną roślinę niż dzieło ludzkich rąk.