1. Jak Pani sądzi – dlaczego Polacy boją się innowacji i budują domy o klasycznych kształtach? Czy to kwestia braku środków finansowych, gustu, wyobraźni, czy też odwagi?
Moim zdaniem niechęć do innowacji wynika z tego, że większość Polaków przywykła do zasady nie wyróżniania się z tłumu oraz do tego, że manifestowanie własnego punktu widzenia i odrębności jest ryzykowne.
Budując inaczej, niż sąsiedzi narażamy się na krytykę i docinki, co niestety świadczy o niezbyt pięknych cechach charakteru naszego społeczeństwa.
O ile można to zrozumieć u architektonicznych laików, o tyle bardzo jest to niepokojące wśród architektów.
Zauważyłam, ze w naszym zawodzie także funkcjonuje brak zrozumienia dla projektów odmiennych, odbiegających od ogólnie przyjętych schematów.
Skoro młodzi architekci są uczeni w szkołach przez nieomylnych wykładowców, co jest jedynie i wyłącznie słuszne, ładne, modne (najchętniej wszechobecny, bezpieczny do zaprojektowania minimalizm prostych form), to potem trudno się dziwić, że nie umieją sami wyjść poza te ramy. No i boją się narazić na śmieszność i potępienie przez kolegów po fachu.
Bezpieczniej jest myśleć tak jak inni. Klasyczne kształty, sprawdzone mnóstwo razy, powtarzane na każdej ulicy, za każdym rogiem, są zdecydowanie bezpieczniejsze, niż coś, co może i nam się bardzo podoba, ale… co naraża nas na krytykę rodziny, sąsiadów.
Zbyt często nie zastanawiamy się, co dla nas samych jest ładne, tylko – co powiedzą na to inni….????
Czasem jest to także brak wyobraźni. Jeśli ktoś nie umie sobie wyobrazić czegoś, czego jeszcze nigdzie nie widział, to nie chce ryzykować, że mu się to nie spodoba. Dom, który stoi obok, i ten po drugiej stronie ulicy, no i te setki domów w katalogach może nie są najpiękniejsze, ale za to widać, jakie są !
Brak środków finansowych nie ma tu nic do rzeczy – nietypowy dom nie musi być droższy od typowego. No chyba, że weźmiemy pod uwagę przebiegłość pseudowykonawców, którzy widząc nieznane im rozwiązania postanawiają podwyższyć stawki. Szkoda, że niewiele jest takich ekip, które lubią wyzwania i zdobywanie nowych doświadczeń.
2. Co rozumie Pani pod pojęciem „dobrze zaprojektowany dom”?
Dla mnie dobrze zaprojektowany dom to taki, w którym mieszkańcy są zadowoleni. Dla każdego inwestora „dobrze mieszkać” oznacza jednak coś innego. Architekt, oprócz tego, że jest trochę artystą (a przynajmniej-powinien być), jest także usługodawcą.
Zadanie projektanta bywa czasem bardzo trudne – musi pogodzić mnóstwo uwarunkowań: zapisy urzędowe w planie, chęci inwestora, własne poczucie artyzmu, możliwości finansowe budującego, wyniki badań gruntu, możliwości konstrukcyjne, wymogi ekologii i energooszczędności, kształt i otoczenie działki, ograniczenia materiałowe itp., itd.
Dlatego „dobrze zaprojektowany dom” to taki, który zaspakaja największą ilość uwarunkowań, a jednocześnie nie budzi u architekta poczucia niechęci ))
W pracowni i na naszej stronie internetowej propagujemy obecnie nietypowe rozwiązanie dla izolacji i szalowania fundamentów – wspaniały pomysł, zgłoszony i przyjęty do opatentowania, wypróbowany z powodzeniem w praktyce, dający oszczędności w ogrzewaniu budynku i w czasie budowy, a jednak czasem jeszcze wzbudza nieufność, bo… – znowu pojawia się niechęć do innowacji )) A szkoda, bo z takim szalunkiem dom byłby „jeszcze lepiej zaprojektowany”.
3. Co Pani uważa za swoje największe osiągniecie?
To trudne pytanie. Największą satysfakcję budzą we mnie sytuacje, kiedy nie muszę płacić za publikację w prasie fachowej albo za umieszczenie w czasopiśmie zdjęć realizacji albo artykułu. Bywa, że redakcja sama się do mnie zgłasza z prośbą o udostępnienie materiałów.
Dużym wyróżnieniem było zdobycie przez moją pracownię statuetki WIKTORIA – MAZOWIECKI ZNAK JAKOŚCI 2010.
Jest dla mnie także zawsze ważnym osiągnięciem zadowolenie klienta, kiedy już zamieszka w swoim domu i jest z tego dumny.
4. Kto i dlaczego jest dla Pani największym autorytetem w dziedzinie architektury?
Mój architektoniczny idol to Antonio Gaudi. To twórca, którego podziwiam za nietuzinkowość i pasję. Mimo, ze nie był odpowiednio doceniany za życia, pozostawał wierny swojemu poczuciu estetyki.
Tworzył budynki i wnętrza wesołe, oryginalne, pełne niespodzianek, zaskakujące. Tego mi brakuje w dzisiejszej architekturze domów – tej wesołości, pogody i kolorytu.
5. Najciekawszy projekt, który udało się Pani stworzyć?
Najciekawszym moim projektem jest chyba Arcadio, rezydencja powstała w Konstancinie, gdzie udało się pogodzić sztywne warunki zabudowy z indywidualnymi rozwiązaniami. Od ulicy dom jest klasyczny, spełnia wszystkie wymogi narzucone przez urząd, natomiast od ogrodu rozpościera się widok na ogromną, szklaną, łukową fasadę, skrywająca salon wysoki na ponad dwie kondygnacje łączone szerokimi schodami z giętej stali i szkła. Łuk fasady podkreślony jest eliptycznym, w całości szklanym świetlikiem o rozpiętości 6m wyniesionym ponad płaszczyznę dachu. Taka sama elipsa miała znaleźć się poniżej, w salonie, tuż pod świetlikiem, jako szklana podłoga przepuszczająca światło ze świetlika i fasady – niżej do eliptycznego basenu w piwnicy. Niestety badania gruntu wykluczyły z realizacji basen…
6. Czego nie mogłoby zabraknąć w zaprojektowanym przez Panią ogrodzie?
Nie wyobrażam sobie ogrodu bez plusku wody, dekoracyjnych kamieni, skarp z terenowymi schodkami, światła i cienia w zakątkach z roślin. Preferuję ogrody swobodne, z wijącymi się dróżkami, pełne przytulnych zakamarków.
- Rustykalny, vintage, kolonialny, minimalistyczny… który styl Pani preferuje? Jakie wnętrza podobają się Pani najbardziej??
Żaden z wymienionych. Najbardziej lubię wnętrza jasne, nowoczesne, ale nie zimne i minimalistyczne, raczej pełne płynnych, naturalnych kształtów i linii, przez co mimo nowoczesności uzyskują one pewne wyczuwalne ciepło i przytulność. Ważne jest umiejętne tworzenie we wnętrzu miejsc przestronnych i pełnych światła, ale także nie powinno zabraknąć przeciwwagi w postaci przytulnych zakątków pogrążonych w półmroku. Myślę, ze taki styl wnętrza nie ma swojej nazwy, bo nie jest to typowa secesja.
- W której części domu najchętniej spędza Pani czas i dlaczego?
Najchętniej w saunie, albo przy kominku – bo lubię ciepło. No i w salonie przy dużym przeszkleniu na taras, lub jeszcze lepiej – na tarasie wśród roślinności, bo lubię słońce i zieleń, a zwłaszcza swobodne, naturalne kompozycje, jakie te dwa elementy tworzą ze sobą…
- Czy projektując i urządzając swój dom zastosowała w nim Pani pomysły, które pojawiły się także w domach klientów?
Oczywiście. Wprawdzie mój dom nie powstał niestety na podstawie mojego projektu – to jeszcze przede mną, tymczasem zmuszona byłam kupić budynek, który stał nie wykończony przez kilkanaście lat. To pozwoliło mi zastosować we wnętrzach rozwiązania własnego pomysłu. Czasami przyprowadzam tu klientów zamawiających u mnie projekt wnętrz, aby mogli na żywo ocenić charakter i styl proponowany w mojej pracowni. Widząc ich reakcje i analizując ich komentarze łatwiej mi ocenić, co im się spodobało, a co nie, i które elementy można przetransponować do ich domu.
A bywa też, że projektując wnętrze do któregoś z budynków z mojej galerii zaczynam żałować, że mój domek nie jest z gumy, bo chętnie zmieściłabym w nim jeszcze to czy tamto.